Książka o świetnej, lecz zapomnianej malarce, powstała w oparciu o jej odręcznie pisany pamiętnik, jak i o materiały Grupy Krakowskiej. Zawiera sporo wspomnień, tak o Ernie Rosenstein, o jej rodzicach, domu, Akademii i wspólnej działalności politycznej....
Dalej kilka słów od Jacka Mroza i fragmenty książki
Od autora:
Na interesujący ślad biografii Bogumiły Zbirożanki Malec i Erny Rosenstein natrafiłem około roku 2001 przeglądając dokumenty i materiały Grupy Krakowskiej w opracowaniu Józefa Chrobaka. Pomiędzy różnymi zapiskami znalazłem list, Tadeusza Kantora skierowany do zarządu Grupy Krakowskiej, której proponował on urządzenie wystawy prac malarskich i tkanin artystycznych Bogumiły Malec w Galerii Krzysztofory. Do tej wystawy z jakiś powodów nie doszło.... Po latach razem z Jerzym Piwowarskim... .... udało się napisać książkę: Bogumiła Zbirożanka Malec (1913-1987) „porywają mię laury, porywa mię owa wyżyna...".
Erna i Bogna, historia jednej przyjaźni
Bogna Zbirożanka (Bogumiła Zbiróg Malec (1913-1987) rozpoczęła studia w Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie w 1934 r. i znalazła się w grupie studentów razem z Erną Rosenstein, Jadwigą Maziarską Mieczysławem Janikowskim, Józefem Mularczykiem i Tadeuszem Kantorem.... ..... Przekroczyła próg uczelni z marszu, zaraz po szkole średniej, którą ukończyła w Częstochowie. Nawet nie miała matury, którą zdawała później. Do podjęcia studiów w ASP namówił ją dyrektor częstochowskiej Szkoły Rzemieślniczo-Przemysłowej Jan Bartoszewski, który po obejrzeniu jej prac stwierdził, że powinna spróbować sił w Krakowie.
Nie czekając na wynik egzaminów wstępnych na ASP, Bogna Zbirożanka chciała od razu wyjechać z Krakowa, gdyż była przekonana, że nie warto czekać na wynik porażki. Za namową rektora tej uczelni Wojciecha Weissa postała chwilę przy sekretariacie, aż zostanie wywieszona lista przyjętych na ASP i wtedy przekonała się, że ją wpisano na pierwszy roku studiów. W Krakowie przyjaźniła się z Erną Rosenstein, z którą razem chodziły na dodatkowe wykłady organizowane poza uczelnią. Widywano je również razem w sławnej Kawiarni Plastyków przy ul. Łobzowskiej 3, gdzie zbierała się cyganeria krakowskich awangardzistów.
Za namową Erny Rosenstein, Bogna Zbirożanka zaczęła brać udział w zakonspirowanych spotkaniach Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej. Narady odbywały się w domu państwa Rosensteinów, którzy raczej nie zdawali sobie sprawy, że młodzi studenci spotykają się, żeby rozmawiać o polityce. Po zebraniach czekały na studentów ciastka i kryształowe salaterki pełne kanapek, pomarańczy, bananów i innych bakalii. Gdy zebranie się przeciągało, mama Erny Rosenstein delikatnie pukała do drzwi i pytała, czy może przynieść kawę. Ze spisanych wspomnień Zbirożanki wiadomo, że bywała również zapraszana na obiady do Rosensteinów, ale przy stole czuła się skrępowana i onieśmielona. Kiedyś ojciec Erny Rosenstein, Maksymilian podał półmisek ze szparagami, do których nie wiadomo było jak się zabrać. Wtedy on pierwszy nałożył sobie porcję, żeby pokazać jak się to je. Mimo to Zbirożanka wzbraniała się przed spróbowaniem czegokolwiek i odchodziła od stołu głodna, gdyż nie chciała popełnić niezręczności. Wtedy Maksymilian Rosenstein zwrócił córce uwagę, że nie interesuje się tym, iż jej koleżanka odchodzi od stołu głodna. Na co Erna miała odpowiedzieć coś w stylu, że przecież Bogumiła stołuje się w „Bratniaku". Wkrótce na przekór swoim rodzicom, żeby nie odstawać od reszty grupy, ponoć wykupiła sobie obiady 50-groszowe w stołówce prowadzonej przez „Bratniaka" i zachwycała się mało zjadliwymi ruskimi pierogami. Także później, gdy opóźniała się wypłata stypendium, rodzice Erny Rosenstein przyszli z pomocą Bognie i pożyczyli jej 30 złotych (jedna czwarta pensji ówczesnego nauczyciela). Wówczas dość szybko udało się jej znaleźć nową stancję, dzięki czemu spokojnie mogła nadrobić zaległości na ASP w Krakowie, aby po wakacjach przenieść się już do Warszawy.
[.... ....]
W czasie okupacji hitlerowskiej, z końcem 1944 r. Erna Rosenstein trafiła do Częstochowy, gdzie po wielu trudach odnalazła Bognę, która wyszła za mąż i przyjęła nazwisko Malec. Erna, jako Helena Powalska zaczęła uczyć córki Majewskiego, miejscowego rzeźnika i do końca okupacji, czyli stycznia 1945 r. korzystała z pomocy rodziny Bogny Zbirożanki, wtedy już Bogumiły Malec.
Po wojnie malarki korespondowały ze sobą i niekiedy się spotykały. Ze wspomnień Bogny Zbirożanki Malec wynika, że kiedyś napisała list do Erny Rosenstein, w którym wspomina, iż Telewizja Polska zapowiedziała projekcję sfilmowanego spektaklu - Umarła Klasa ich kolegi ze studiów w ASP, Tadeusza Kantora. Niestety, data zapisków słabo widoczna. Bogumile zaczął szwankować telewizor i w związku z tym pytała, czy może przyjechać do Erny do Warszawy, żeby razem mogły obejrzeć spektakl w telewizji. W 1976 r. Andrzej Wajda nakręcił film: Umarła Klasa, seans Tadeusza Kantora, który bodaj niedługo potem pokazała Telewizja Polska, stąd też można przypuszczać, że razem ten film oglądały.
Jacek Mróz
Fragmenty ksiązki
Jesienią 1932 r. ogólne zebranie profesorów ASP postanowiło nałożyć kary na niepokornych studentów. Oficjalnym powodem było „naruszenie zasad karności akademickiej". Najcięższe kary, czyli zakaz kontynuowania nauki przez 4 półrocza otrzymali: Stanisław Osostowicz, Leopold Lewicki, Zygmunt Gąsiorowski i Mojżesz Schwanenfeld. Zakaz ten w praktyce oznaczał usunięcie ich z uczelni. Kilku innych władze zawiesiły w prawach studenta lub udzieliły nagany z zagrożeniem relegowania z uczelni.
Ponad dwa lata później polityczną działalność na ASP próbowała wznowić Erna Rosenstein. Reaktywację KZMP (Komunistycznego Związku Młodzieży Polskiej) opisała we wspomnieniach:
„Należało zorganizować nową komórkę na uczelni. Potrzeba było do tego minimum trzech ludzi. Niebawem znalazłam koleżankę z własnej pracowni (Bogumiłę Zbirożankę – obecnie Malcową), którą można było wciągnąć .
Oddziaływanie grupy studentów na Akademię było raczej niewielkie, ale właśnie o nich na uczelni szeptano: „oni znów tu są...", o czym wspomina E. Rosenstein. Mimo że organizacja ta działała w konspiracji, to jednak władze uczelni sporo wiedziały o politycznym zaangażowaniu swoich studentów.
Józef Chrobak dotarł do notatki profesora Władysława Jarockiego, który napisał:
„W Akademii jest jaczejka komunistyczna, do której należą: Zwilichowie – obaj bracia, Rosensteinówna Erna, Biliński Miron, Kulczycki Jerzy, Zbirożanka, Maziarska, Muchanow" .
Narady odbywały się w domu państwa Rosensteinów, którzy musieli zdawać sobie sprawę, że młodzi studenci spotykają się, żeby rozmawiać raczej o polityce niż o sztuce. Po zebraniach czekały na studentów wspaniałe ciastka i kryształowe salaterki pełne kanapek, pomarańczy, bananów i innych bakalii. Gdy zebranie się przeciągało, mama Erny Rosenstein delikatnie pukała do drzwi i pytała, czy może przynieść kawę:
„I wtedy Ela [zwracała jej uwagę], nie przeszkadzaj nam mamo, zostaw ten podwieczorek, prosiłam cię przecież" .
Z relacji Zbirożanki wynika, że z jednej strony E. Rosesntein chciała imponować grupie jako aktywistka, która w kaznodziejski sposób potrafi wiele mówić o materializmie dialektycznym, bazie ekonomicznej, nadbudowie i walce o jedność z robotnikami, ale z drugiej traktowała swoich rodziców na sposób drobnomieszczański.
Bogumiła Zbirożanka bywała zapraszana na obiady do Rosensteinów, ale przy stole czuła się skrępowana i onieśmielona. We wspomnieniach odnotowała, że kiedyś ojciec Erny Rosenstein, Maksymilian podał półmisek ze szparagami, do których nie wiadomo było jak się zabrać. Wtedy on pierwszy nałożył sobie porcję, żeby pokazać jak się to je. Mimo to Zbirożanka wzbraniała się przed spróbowaniem czegokolwiek i odchodziła od stołu głodna, gdyż nie chciała popełnić niezręczności. Wtedy Maksymilian Rosenstein zwrócił córce uwagę, że nie interesuje się tym, iż jej koleżanka odchodzi od stołu głodna. Na co Erna miała odpowiedzieć coś w stylu, że przecież Bogumiła stołuje się w „Bratniaku". Wkrótce na przekór swoim rodzicom ponoć, wykupiła sobie obiady 50-groszowe w stołówce prowadzonej przez „Bratniaka" i zachwycała się mało zjadliwymi ruskimi pierogami.
Zbirożanka chłonęła klimat wydarzeń połowy lat 30., gdy Grupa Krakowska święciła największe sukcesy. Co charakterystyczne dla tego okresu, sztuka i polityka mocno się przenikały. Na początku 1935 r., w Domu Plastyków w Krakowie odbyła się wystawa młodych malarzy z Grupy Krakowskiej, Katarzyny Kobro i Władysława Strzemińskiego, który osobiście wziął udział w wernisażu. Małgorzata Sobieraj podkreśla, że obecność W. Strzemińskiego w otwarciu wystawy wynikała z jego autentycznego zaangażowania w rozwój nowych nurtów w sztuce. Mimo że zdanie Strzemińskiego na temat sztuki nowoczesnej było odmienne od prezentowanego przez Grupę Krakowską, swoją obecność traktował jako obowiązek. Tę wystawę upamiętniła ulotka oraz „Tygodnik Artystów". Wówczas też Strzemińki wystąpił z propozycją zorganizowania podobnej wystawy w Łodzi .
...........
Krwawa demonstracja stała się inspiracją do inscenizacji teatralnej z udziałem artystów Grupy Krakowskiej. Erna Rosenstein opisała przygotowane widowisko, do którego wykorzystano gazety jako materiał do namalowania nazwisk zabitych robotników. Przypominały one klepsydry niesione przez osiem postaci w robotniczych kombinezonach.
Pogrzeb robotników stał się okazją do wielkiej manifestacji. W Domu Artystów na placu Św. Ducha młodzi plastycy wykonali wstęgę z napisem: „Ofiarom faszyzmu – czerwona pomoc" – napisała we wspomnieniach Rosesntein . Prawdopodobnie ten transparent do czasu pogrzebu przechowywała na stancji u sióstr Urszulanek Bogumiła Zbirożanka. Najpierw ukryła go w piecu, w którym się akurat nie paliło, a potem rozłożyła na łóżku i przykryła narzutą.
Wydarzenia wokół „Semperitu" położyły się cieniem na przyjaźni Erny Rosenstein i Bogumiły Zbirożanki. Gdy po latach Bogumiła przeczytała wspomnienia przyjaciółki Erny zamieszczone w książce Cyganeria i Polityka, była rozgoryczona i próbowała napisać coś w rodzaju repliki. W jej przekonaniu, protest w obronie robotników Erna Rosenstein sprowadziła do opisu akcji parateatralnych już po wydarzeniach. [......]
Opuszczając Warszawę po miesiącu trwania Powstania, Zbirożanka Malec przyjechała do Częstochowy, gdzie pomagała wysiedleńcom i powstańcom. Jedną z potrzebujących osób była Erna Rosenstein, która spędziła „u Bogny" sześć miesięcy. Jak wspomina: „Korzystałam z jej pomocy i rekomendacji. Wiadomo, czym to groziło". Faktycznie wsparcia udzieliła jej także Zofia Zbiróg, ponieważ: „Tam gdzie mieszkała (...), przy Sikorskiego 7 stał dom pana Piecucha i mieścił się skromny pokój, gdzie razem mieszkały z córką Bogumiłą. Zaś obok było takie przejście do mieszkania Majewskich. Majewscy mieli dwie córki i to było dobre alibi, bo Erna mogła je uczyć"
[....}
Powrót